Gdzież ta polszczyzna? Rozpada się na dialekty, socjolekty, profesjolekty, familiolekty i idiolekty, na odmiany terytorialne i historyczne, zawodowe, naukowe, techniczne, społeczne, funkcjonalne, a jak się okazuje także ideologiczne. I już się ciśnie na usta fraza: nie ma jednego języka polskiego. Więc gryzę się w język, ten, który mam w gębie, bo wszystkie te osobne „języki polskie” są polszczyzną tak samo, jak róża, fiołek, lilia, mak i konwalia są kwiatami. […] Moja polszczyzna jest drobiną w oceanie polszczyzny, która – paradoksalnie – łączy nas i dzieli. Ona bowiem jest w nas, jest nami.
Walery Pisarek